praca pedagoga

Pewność siebie

Pewność Siebie? Pewność Pedagoga

Pewność siebie to cecha, która znacznie ułatwia życie. Człowiek, któremu tej cechy kiedyś brakowało zna jej wartość.

Do sedna…

Pewność siebie potrzeba jest każdemu człowiekowi więc i przedstawicielom wszystkich zawodów. Ja jednak wykonuję jedynie zadów pedagoga specjalnego i wypowiem się z jego perspektywy.

Jak ktoś kto nie wierzy w siebie, w swoje możliwości, swoją wiedzę może prowadzić terapię dziecka z autyzmem? Dziecka tak wymagającego, tak wyjątkowego. No otóż może. Wiem coś o tym. Łatwo nie jest, ale da się. Trzeba się na starać. Uczyć, szkolić, czytać, słuchać, być otwartym i znaleźć ludzi, którzy uwierzą, którzy zaufają i poczekają.

U mnie tak było. I nie ma, co udawać. Człowiek przychodzi po studiach i wolontariatach z trzęsącymi się nogami i nie wie, co robić. Szczęście miałam, że trafiłam na wyrozumiałe otoczenie. Na koleżankę z 20 letnim stażem pracy z dziećmi niepełnosprawnymi, która zauważyła starania „aspołecznej” dziewczynki. (Tak mnie nazwała. Powiedziała mi to po kilku latach ? I na rodziców też trafiłam dobrych, którzy zauważyli…młodą energię? Zaangażowanie? Nie wiem w sumie. Wiem, że przyjemnie się współpracowało a słowa „Dziękuję Pani Olu” budowały. Gdyby pojawiły się „Pani się nie zna”, „Co też Pani może wiedzieć o dzieciach” to było by znacznie gorzej.

Pierwszą próbą pewności siebie (która trwa do dziś) to prowadzenie zespołu dzieci z autyzmem. Objęcie wychowawstwa i odpowiedzialności za tych wyjątkowych chłopców. Bywało ciężko. Na szczęście nigdy nie byłam sama! Wsparcie koleżanek i innych specjalistów- bezcenne.

Początkowo pewności jednak brakowało. I co robiła Tola zanim stała się Tolą? Zanim chłopcy nazwali Olę „Tolą”? A robiła złe rzeczy. Bo porównywała siebie do innych. Zastanawiała się czy ta koleżanka albo tamta Pani też by tak zrobiła. Czasami wątpiła w siebie myśląc, że stawiając większe wymagania (jak Ta czy Tamta) efekty byłyby szybsze. Na szczęście wątpliwości były tylko w głowie. Robiłam to, co uważałam za słuszne i dziś się z tego cieszę. Po jakimś czasie zrozumiałam, że „Heloł…każda z nas ma inny charakter, temperament, doświadczenie życiowe i poglądy. I te różnice wpływają na to jakimi jesteśmy terapeutami i jak prowadzimy swoje grupy”. I nudno by było gdybyśmy wszystkie były takie same.

Dziś też wiem, że zadawanie pytań innym specjalistom i radzenie się ich to nie oznaka braku pewności w siebie. To nie przejaw niekompetencji. To dowód na to, że nam zależy, że chcemy dla dziecka dobrze. Nikt nie jest od wszystkiego.

Uwaga. Pewność siebie to nie pycha. Ahh wiem, że czasami u mnie idzie w druga stronę. Wiem, że czasami się wymądrzam. Wiem, że czasami za dużo mówię. Wiem, że lubię po swojemu. Staram się strasznie nie przekroczyć tej granicy. Chyba robię to z troski o swoich podopiecznych. Wydaje mi się, że tyle razem przeszliśmy, że już tak dobrze ich znam, że wiem czego potrzebują…ale pewnie tylko WYDAJE mi się.

W czerwcu wielki egzamin. Po 3 latach oddaję chłopców komuś innemu. I jak na razie jestem z nas dumna i pewna, że jako wychowawca zrobiłam tyle ile trzeba. Nie za mało, ale i nie za dużo. A po wakacjach kolejne wyzwanie. Budować pewność siebie będziemy na nowo, lecz tym razem na solidnych fundamentach.

Trzeba być pewnym siebie, żeby to napisać, nie? Kurczę. Tysiąc razy zastanawiałam się czy ten tekst wrzucić? Czy wypada. Co o mnie pomyślą? Jak widać…pracować nad sobą trzeba nadal.

///tekst pisany był w kwietniu 2019 roku gdy byłam wychowawcą grupy przedszkolnej i nie wiedziałam, co będę robić we wrześniu bieżącego roku///

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *