Czy sprawdziany są potrzebne? Jaką alternatywę może wprowadzić nauczyciel ?
Czy sprawdziany to must have szkolnego życia?
Teraz jestem nauczycielem. Kiedyś byłam uczennicą. Kiedyś uczyłam się do sprawdzianów. Teraz przygotowuję sprawdziany. Kiedyś oceniano moje sprawdziany. Teraz oceniam sprawdziany…
Czy stosuję tę formę sprawdzania wiedzy? Tak.
Czy ją lubię?
Nie.
No to o co chodzi? O tym na końcu wpisu. Teraz pobawmy się w ucznia i spróbujmy napisać coś w stylu rozprawki.
Jedziemy z tematem…
Dlaczego uczniowie piszą sprawdziany?
- Sprawdzenie wiedzy. Nauczyciele twierdzą, że muszą sprawdzić, jaką wiedzę z danego działu posiadają uczniowie. Nie ma czasu na odpytkę całej klasy. Jedna lekcja. Jeden sprawdzian razy wszyscy obecni uczniowie.
- Teraz kontrargument. No spoko. Faktycznie wiele osób na raz prezentuje swoją wiedzę ale…ale nie do końca bo dziecko w tym momencie może pisze jakąś definicję, wymienia coś, zapisuje daty, ale to nie znaczy, że za tydzień sytuacja byłaby podobna. A więc sprawdziany oceniają poziom wiedzy czy zdolność zapamiętywania? ( Chodzi tu przede wszystkim o przedmioty społeczne i przyrodnicze, z matematyką jest trochę inaczej)
- Sprawdziany są sprawiedliwe- tak mogą uważać nauczyciele. Takie same pytania, taki sam czas, taki sam zakres materiału
- Oj bzdura nad bzdurami. Dzieci są różne. Niektóre mają dobra pamięć, inne gorszą. Niektóre borykają się z trudnościami (ADHD, dysleksja, dyskalkulia itp.)inne nie. Są dzieci, którym rodzice pomagają w nauce, no i są takie, które zdane są same na siebie.
- Częste sprawdziany uczą systematycznej pracy
- Nie jest to złota zasada. Jeśli uczniom zależy na dobrych ocenach, to pewnie będą się przygotowywać. Jeśli ktoś ma gdzieś te cyferki w dzienniku, to sprawdziany można robić na każdej lekcji, a i tak bedą się przygotowywać Ci, którym zależy na ocenach. Taka prawda.
Podałam Wam kilka „zalet” sprawdzianów. Zalet, które jednak trochę obaliłam. Teraz zaś napiszę o kilku powodach stosowania sprawdzianów. Nie będą to zalety. Będzie to po prostu życie.
- Sprawdzian to namacalny dowód oceny. Niestety, moi drodzy, żyjemy w czasach, kiedy ludzkie słowo traci na wartości. Każde słowo, każdą obietnicę można podważyć, unieważnić, poddać w wątpliwość. Teraz wciąż tworzymy dokumenty, na których składamy podpisy właśnie po to, by był dowód. Czy to zdrowe? Uważam, że to bardzo niezdrowe.
- Taka też nasza natura, czyż nie? Czasem na coś narzekamy, a gdy owa sytuacja się zmienia nagle coś nam nie pasuje. „Kiedy masz sprawdzian z matmy? Jak to nie będzie? To co Wy w tej szkole robicie?” albo
-Mamo, dostałam piątkę z gegry<duma>
– Ze sprawdzianu? <nadzieja>
-Nie. Z aktywności na lekcji <konsternacja>
-Aha <słabo ukryty zawód>
- bo egzamin, bo matura. Kiedy rozmawiam z nastolatkami na temat sprawdzianów i testów, to używam tylko tego argumentu. Jest prawdziwy. Egzamin ósmoklasisty i matura rządzą się podobnymi regułami, jak randomowe sprawdziany.
Teraz opowiem o totalnych wadach sprawdzianów. Za co ja ich nie lubię.
- rycie na pamięć– już o tym pisałam. Wyrycie na pamięć to nie poszerzanie wiedzy. Jako uczennica raczej dobrze sobie z tym radziłam. Zaliczałam sprawdziany na piątki i czwórki. Ale co pamiętam z historii, fizy, bioli, gegry? Pamiętam to, co mój mózg uznał za stosowne. Cała reszta poszła w …las.
- egoizm- sprawdziany uczą bycia egoistą. Ja wiem i ja dostanę 5. Nie dam ściągnąć bo dostanę pałę. Nie pomogę. Ja wiem, ja umiem, ja, ja, ja. A za kilka lat? Pracujesz jako grafik. Pokazujesz swój projekt klientowi. Klient niezadowolony bo on projekt widział inaczej. Ale jak to? Przecież to ja się znam. Przecież to ja zaliczyłem sesję na same 5. JA!
- sprawdziany nie uczą współpracy, nawet nie uczą kombinowania. Uczą oszukiwania. No sorry. W klasie 5 miałam nauczyć się na pamięć wszystkich ważnych informacji na temat krajów Europy. Nie tak się wiedzę zdobywa. I choć pamięć miałam dobrą, to nie chciało mi się kuć chyba 15 kartek z podręcznika. Napisałam gotowce. Jedynym zadaniem było znalezienie dwóch kartek z opisem państw, które były na sprawdzianie. Piąteczka w dzienniku. Zero w głowie. Plus oszustwo na koncie. Nieładnie Tolu.
Jak to teraz jest ze sprawdzianami u Ciebie Tolu?
Pracuję z młodzieżą w spektrum. Oni też będą pisać te egzaminy i maturę. Oni też muszą być do tego przygotowani. Jednak jest to sprawa mega indywidualna.
Czasem zachęcam do „spróbowania” sił w pisaniu tego samego sprawdzianu, co klasa. Ważne tylko, by nie tworzyć niepotrzebnej presji. Po prostu zrób to, na co Cię stać. Potem przeanalizujemy razem wszystko.
Czasem proponuję pisanie w trakcie konsultacji w małej grupie lub indywidualnie.
Czasem ćwiczymy pisanie teścików na TUSach. Why not? Kto nam zabroni?
Uczniowie z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego mają prawo do dostosowania procesu edukacji. Jak wspomniałam wcześniej, jest to sprawa bardzo indywidualna. Jeden uczeń będzie pisał, taki sam sprawdzian, inny będzie odpowiadał ustnie, kolejny użyje komputera, a następny dostanie nieco inne polecenia.
Co zamiast sprawdzianów?
Jeśli jesteście nauczycielami klas I-III to moim zdaniem powinniście sobie odpuścić pisanie sprawdzianów. To tylko moja opinia. Uważam, że udany przepis na ten etap edukacyjny powinien zawierać minimalną ilość stresu i maksymalną ilość polisensorycznej nauki. Jest to czas na budowanie fundamentów, na którym będą się opierały kolejne lata nauki.
Jeśli uczycie klasy starsze, to rozumiem, że czasem te sprawdzianiki chcecie robić. Spoko.
Ale wiecie co? ja uważam, że w całej tej edukacji nie powinno chodzić głównie o kontrolowanie poziomu wiedzy lecz o jej przekazywanie. Uczyć tak, by dzieci zdobywały wiedzę, która zostanie z nimi na lata To jest clue tego wpisu.
Co możecie robić?
- dyskutować zamiast opowiadać. Na lekcji historii uczniowie nie muszą tylko słuchać o wojnach. Niech się na ich temat wypowiedzą. Jak oceniacie te działania? Czy lub tamtem postąpił słusznie. Co czujecie, gdy czytacie o zaborach?
- zachęcać do korzystania z wiedzy. Uczniowie uczyli się o witaminach? Zapytaj jednego chętnego, co wczoraj jadł i pił. Zapisz to na tablicy. Śniadanie- bułka i szynka. Obiad- nic bo był niedobry. Podwieczorek- Sprite. Kebab. Kolacja- makaron z kurczakiem i szpinakiem. OK. I teraz cała klasa analizuje, jakie witaminki wpadły koledze wczorajszego dnia. Słabo z witaminkami. Napiszmy jadłospisy, które wprowadzą więcej wartości spożywczych. Kolega wybierze ten najpyszniejszy.
- zachęć do krytykowania– nie podoba się wiersz, niech krytykują. To jest tak ważna umiejętność życiowa!!! Powiedz, co Ty o nim sądzisz ( lub to, co podstawa programowa każe) a inni niech odpierają argumenty.
- prezentacja– niech uczniowie przygotują ciekawą prezentację w canvie i oczywiście niech ją potem zaprezentują. To jest tak mega wartościowa aktywność aż miło. Ja nie jestem za takimi zadaniami w wersji prac domowych. Za dużo tam udziału rodziców, a to nie o to chodzi.
- rób sprawdziany grupowe
- po pewnym czasie poproś, by to uczniowie przeprowadzili lekcje
- zachęć do nagrania podcastu
- nagrajcie film na yt o…o czymkolwiek. Niech napiszą scenariusz, przygotują materiały, niech. montują materiał
- niech piszą sprawdziany z podręcznikami. Współczesne dzieci często nie potrafią korzystać z książek. Jeśli więc „ściągną” umiejętnie i za Twoim przyzwoleniem to brawo.
- niech uczniowie czasem sami przygotowują sprawdziany.
Podsumowując, ja nie lubię sprawdzianów ale chcę by dzieciaki zdały te egzaminy i poszły do tych szkół, o których marzą. Egzamin i matura to duży sprawdzian więc rozumiem, że czasem być on musi.
Najważniejsze, że nie powinno nam chodzić o sprawdzanie wiedzy, a o jej efektywne przekazywanie. Ot co.
Tola
P.S. Wiele na ten temat poczytasz w książce „Jak uczy się mózg?” M. Spitzer oraz „Neurodydaktyka” M. Żylińskiej.
O różnych ciekawych metodach poczytasz w książce „Rutyny Krytycznego Myślenia”